Idea




Pod wyrwą w murze narożnej kamienicy przy ulicy Emiliana Konopczyńskiego, w hełmie z biało-czerwoną opaską, stoi mój Dziadek, Bogdan Dąbrowski, lat 20, kapral podchorąży, pseudonim "GROM". Ma skończoną szkołę średnią, maturę zdaną na tajnych kompletach oraz tajną szkołę podchorążych. Po wojnie zostanie lekarzem. W ciepłym sierpniowym słońcu wraz z towarzyszami broni pozuje do zdjęcia, jednej z niewielu rodzinnych powstańczych pamiątek. Ta fotografia przez wiele lat wisiała w gabinecie Dziadka, w którym przyjmował pacjentów. Dziś wisi w moim warszawskim domu i myślę, że to właściwe miejsce dla tego zdjęcia. Dziadek sam o Powstaniu nigdy nie mówił. 

Poniżej zdjęcie z lat 80. Mam trzy, a może cztery lata. Odbywamy kolejną wspólną krajoznawczą wycieczkę. Łąki, lasy, jeziora. Małe i duże Dużym Fiatem podróże. Tu i tam. Dziadek ma dla mnie czas, choć jest pracoholikiem, oddanym swoim pacjentom lekarzem. Czyta mi książki, zabiera do teatru i do cyrku. Są wspólne wakacje i święta. Razem rysujemy, składamy kasztanowe ludki. I nagle wszystko się kończy. Mam niecałe dziesięć lat. Mało rozumiem ze śmierci. Refleksja przychodzi teraz, kiedy jestem dorosłym i ukształtowanym człowiekiem. Ten blog będzie o moim Dziadku i dniach w powstańczej Warszawie. Chcę opowiedzieć sobie historię, której nie znam. Po latach w najdalszą dal odchodzą głosy i spojrzenia. Może uda mi się to zatrzymać na dłużej.