Barykada, warta,
patrol, sen, coś na ząb, łyk wody, jeśli jest i znowu. Barykada, barykada,
warta, przerywany sen. Sprawdzić broń, pomyśleć, spojrzeć w niebo. Czasem
pomilczeć. Tak mijały mi pierwsze dwa tygodnie sierpnia. Może trudno w to uwierzyć,
ale miałem trochę wolnego czasu. Niewiele, przecież a to patrol, a to warta z
karabinem na pozycji, a to obserwowanie wroga, przekazywanie informacji.
Zaszedłem więc raz
i drugi na róg Tamki i Topieli, do warsztatu samochodowego pana Kwiatkowskiego.
Tam, jak u ukropie, jak mrówki uwijała się garstka chłopaków przy „Kubusiu”.
Ładne imię, jak na pancerny pojazd, ciężki i trochę niezgrabny.
Widziałem jak się
tam kotłowało, jak sprawnie szła praca, w jakim tempie powstawał nasz mały
powstańczy czołg. Za dobrze się wtedy jeszcze na motoryzacji nie znałem, to
zapytałem o to i owo chłopaków. Podwozie od Chevroleta i podwójny
pancerz z blachy. Tuzin chłopa mogło się wewnątrz zmieścić. Grube spawy łączyły
kawałki blachy.
„Kubusia” wcielono
do naszej kampanii motorowej i rzucono wrogowi jak rękawicę.
Jakoś w okolicach
połowy sierpnia byłem na ślubie. Nie wiem, czy państwo młodzi długo się znali. W kamienicznym
podwórku, wśród towarzyszy broni ksiądz udzielał ślubu. Ona w takiej trochę już
pokiereszowanej sukience w drobne kwiatki, on w koszuli z podwiniętymi rękawami
i w bryczesach, po których było znać rękę przedwojennego krawca. Oboje jaśni,
piękni i całkiem eleganccy w tych swoich mało odświętnych, rzekłbym roboczych,
strojach. Młodość, młodzi byliśmy. Szkoda tylko, że kule nam wokół tej młodości
świstały, bzyczały, jak stado upierdliwych much.
Czy na wojnie
można się śmiać? Tak, jeśli jest z czego. Chyba. A wielu z nas przecież chodziło
w tamtym czasie z uśmiechem na ustach. U dziewczyn ten uśmiech był jak
najpiękniejsza biżuteria. Smutno a radośnie, słodko a gorzko. Jak w życiu. A
może jak w piosence. W labiryncie ścieżek wydrążanych między gruzami zostawialiśmy
nie tylko ślady krwi, które pokrywały się kurzem, ale i nasz czas górny i
durny. Przynajmniej młodość nie była byle jaka na barykadzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz