Stare Miasto
upadło. Kolumna Zygmunta leży w gruzach.
„Kubuś” i „Szary
Wilk” znów szturmowali Uniwersytet, ale ten został w niemieckich łapskach.
A Powiśle w ogniu!
Bomby lecą z nieba, wszystko dookoła płonie. Wiemy, że tam, gdzie Powstanie się
skończyło, tam gdzie padły nasze ostatnie szańce, tam dzieją się rzeczy
niewyobrażalne, tam są Niemcy, którzy nie mają litości dla nikogo.
Tutaj też się
zanosi, że nasze małe piekło rozgorzeje na dobre. To kwestia dni, a może chwil.
Nie wiem. Jestem gotowy.
Niemcy czekają na
Ruskich, chcą ich podjąć na bogato, ostrą amunicją, po swojemu. Dlatego przez
nasze terytorium chcą utorować sobie drogę do Wisły. Ale zanim tam dotrą to
zapraszamy na potańcówkę z nami. Niech sobie Szkopy trochę jeszcze potańczą w
takt naszych strzałów. Nie damy im przejść, tak ot, jakby szli do siebie, przez
własne podwórko. Tak sobie myślę, ale wiem, że ze wszystkim jest krucho i że
wszystkiego mamy zdecydowanie za mało.
Tymczasem znowu
leci bomba, tymczasem nie kończy się ostrzał. Głośno tu jak w ulu, strasznie
jak w sennym koszmarze. Dzień miesza się z nocą, tu jasno i tu jasno. A czasem
ciemno. W każdym razie upiornie. Nalot jak niekończąca się burza. Burza jak
koniec świata.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz